poniedziałek, 23 czerwca 2014

Projekt Feniks... czyli od kulasa do ultrasa.

      Od kwietniowego, felernego dla mnie wypadu w góry Świętokrzyskie minęło sporo czasu. Przychodzę na karty bloga z dobrą wieścią- noga już działa! Wracam do gry! Wracam do gry nowy, świeży, z doświadczeniami i przemyśleniami. 
      Jakiś tydzień temu robiąc sobie dłuższe wybieganie w Puszczy Kampinoskiej zastanawiałem się co dobrego mogę wyciągnąć z tej kontuzji stawu skokowego, jakie plusy. Bądź co bądź nie biegałem ok. sześciu tygodni. Ominęły mnie zawody m. in. stukilometrowy Kierat. Starałem się być dobrej myśli oraz utrzymywać się ciągle w aktywności np. jeżdżąc na rowerze. 

Transkampinos 127 km.

      Odkryłem dwie rzeczy- jedna, to nieodparta chęć uczestniczenia w świecie biegów. Jako kibic, kamerzysta, czy jako kolega tych, którzy aktualnie zmagają się z trudami zawodów biegowych, czy triathlonowych. Filmy mojego autorstwa: Elemental Triathlon OlsztynKierat10 Accreo Ekiden, czy np. Bieg Wolności. Jeśli nie biegam, to muszę być tam, gdzie biegają! 
      Drugą zauważoną przeze mnie pozytywną kwestią jest radość. Czasy przed kontuzją były inne. Treningi stawały się momentami rutyną. Zanikał blask tej ulotnej chwili zaklętej w szybkich krokach. Teraz wszystko jest jakby nowe, bardziej kolorowe i radosne- każdy kilometr, każdy przebłysk słońca między koronami drzew...,kiedy biegnę. Pierwotna wolność powróciła...jak matka z dalekiej podróży. 
      Cała ta radość, dystans, świeżość jest nowa- tylko doświadczenie stare. To połączenie powoduje, że czuję jeszcze większą siłę. 
      Niczego nie żałuję. 
     
Regeneracja po półmaratonie w Radomiu.
      Dziś, dzień po półmaratonie w Radomiu, który wykręciłem w czasie 1 minuta i 15 sekund powyżej mojego rekordu ...,gdzie nie liczyłem na nic po takiej przerwie, wiem jedno- wracam do gry z radością i energią.
      Za jedenaście dni wielki sprawdzian- Maraton Gór Stołowych. Ultramaraton na dystansie 50 kilometrów i podbiegami o łącznej wysokości 2200 metrów. Podobno jeden z najpiękniejszych widokowo ultra w Polsce. Na pewno jeden z najtrudniejszych patrząc na stosunek długości trasy do wysokości podbiegów.
   
       Moje kochane góry- nadchodzę.